sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 15

Eddie;
Dziś w nocy miałem dziwny sen, śniło mi się, że jestem w tamtym miejscu, jak to Patricia mówiła Wypalone Drzewo, czy coś. oczywiście opowiedziałem sen Gadule, bo miała mi pomóc w tym wszystkim. Jednak całego snu jej nie powiedziałem, bo nie mogłem, ten sen był straszny, bo tam stało się coś złego mojej kochanej, mam nadzieję, że więcej takich snów nie będę miał. Nie chciałbym aby cokolwiek stało się mojej kochanej Gadule, nie przeżył bym tego. Chciałbym aby te koszmary się skończyły i żeby wszystko było jak dawniej, a nie że teraz nie mogę spać przez całą noc. Jeszcze Patricia o wszystko wypytuje, a ja nie mam siły by z nią rozmawiać, no ale jak ja mam jej to powiedzieć, by mnie zostawiła samego?! Nie chcę jej urazić.
-Kochanie ... przestań proszę. Jestem zmęczony. Chodź połóż się koło mnie. - Powiedziałem, a ona się uśmiechnęła i położyła koło mnie, od razu się we mnie wtuliła i jeszcze dostałem całusa w policzek, na co się szeroko uśmiechnąłem, a potem przymknąłem oczy.


Patricia;
Eddie musiał być faktycznie bardzo zmęczony, bo gdy tylko się koło niego położyłam to po chwili zasnął. A ja nie mogłam się na niego na patrzeć. Tak słodko wyglądał, taki mały blondasek sobie spał i jeszcze tak mocno mnie trzymał w swych ramionach, jakby nie chciał mnie w ogóle nigdzie puścić. Oj, będzie kłopot jak ze chce mi się do toalety.
Na samą moją myśl lekko się zaśmiałam, ale próbowałam być jak najbardziej cicho bym go nie obudziła. Widać, że jest bardzo zmęczony, to wszystko go wykańcza. Nie rozumiem czemu właśnie to on musiał być?! Przecież, tylu jest chłopaków na świecie, a to wszystko musiało właśnie spaść na niego?! To nie fer. Czemu nie mogę mieć normalnego życia z normalnym chłopakiem. Tylu chłopaków jest na tym świecie, a ja musiałam się zakochać w tym, który ma coś wspólnego z jakimiś magiami Egipskimi i w ogóle jeszcze nie wiadomo z czym?!
Czemu nie może być tak, że on się tego pozbędzie i będzie wszystko normalnie?! Że będzie wszystko jak najlepiej i że nie wiadomo co zawsze będzie dobrze?!
Chciałbym mieć normalne życie, w którym nie ma Sibuny, Magii, Egiptu, Klątw czy innych takich, chętnie to wszystko bym oddała komuś innemu, kto tego by chciał.
Wciąż rozmyślałam nad swoim życiem, gdy równie jak Eddie zamknęłam oczy i nie miałam zamiaru ich otwierać przez najbliższy czas.

P.S. - Dziś taki krótki. Ale Proszę o komy. I wpadajcie na blogi:

~http://peddieisiatka.pinger.pl/
~http://lovelovelas.blogspot.com/2015/04/prolog.html
Od nie dawna tu piszę łapajcie mój prolog. :D

Gaduła;*

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 14

Patricia;
Jest cudownie, całuję się z Eddie już chyba z pół godziny i nie mam ochoty przestawać, no i on też nie ma ochoty. No i było by jeszcze cudowniej, gdyby nie to, że usłyszałam, że ktoś idzie, więc szybko się oderwałam od Eddiego i usiadłam obok niego.
-Emmm..?! Przepraszam. - Usłyszałam głos Eddiego, a po chwili podniósł się i usiadł koło mnie nic nie mówiąc.
-Eddie, nie to nie tak. Po protu usłyszałam, kroki i myślałam, że ktoś idzie. - Powiedziałam i położyłam głowę na ramieniu Eddiego.
-Aha. Czyli to nie przeze mnie?! - Zapytał i objął mnie w tali.
-No pewnie, że nie. - Powiedziałam i się w niego wtuliłam.
-To dobrze, już myślałem, że ... - Zaczął Eddie, ale przerwał mu Fabian, który wszedł do pokoju.
-Siemka, przeszkadzam?! - Zapytał Fabian.
-Siemka, nie no nie przeszkadzasz. - Powiedział Eddie.
-A to spoko. - Powiedział i usiadł na łóżku.
-To było ironia. - Powiedziałam, na głos, a Fabian od razu wstał z łóżka uśmiechnął się i wyszedł. A my oboje zaczęliśmy się głośno śmiać.
Po kilku minutach jak Fabian wyszedł to razem z Eddiem zaczęliśmy gadać, oczywiście nie za długo gadaliśmy, bo znów wróciliśmy do całowania się. No i wszystko było by pięknie, gdyby znów nie przyszedł Fabian, no i oczywiście, gdyby ten zrzęda Victor nie puścił tej głupiej szpilki.
Oczywiście musiałam iść do siebie, więc jeszcze tylko pocałowałam Eddiego w usta i poszłam do swojego pokoju, nie obyło się bez krzyków Victora co ja tutaj robię?! No ale jakoś sobie poradziłam. Nie długo potem, Victor siedział w swoim gabinecie i głaskał tego swojego głupiego kruka.


Rano, gdy tylko się obudziłam to szybko wstałam z łóżka i poleciałam do łazienki, bo wiedziałam co mi grozi, jak Amber tam pierwsza się znajdzie.
Po 30min. byłam już gotowa i wyszłam z łazienki ubrana w jakieś normalne ciuchy, gdy zeszłam na dół to chłopaki już siedzieli i gadając jedli śniadanie, jednak nie było ich wszystkich, bo brakowało mi Eddiego.
-Fabian?! Gdzie Eddie?! - Zapytałam.
-Siedzi w pokoju, mówi, że go głowa boli. - Powiedział, a ja od razu poszłam do jego pokoju.
Gdy weszłam to zobaczyłam, Eddiego leżącego na łóżku tyłem do mnie. 
-Hejka. Wstajemy. - Powiedziałam i usiadłam na brzegu łóżka.
-Nie mam ochoty. - Powiedział.
-Co jest?! Wczoraj jeszcze byłeś taki wesoły?!
-Miałem dziwny sen. - Powiedział, a ja lekko się przestraszyłam, czy oby nie związane z Sibuną.
-Co ci się śniło?! - Zapytałam, a ten zaczął mi opowiadać.
I tak jak sądziłam to nie był miły sen.

P.S. - To na razie tyle. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest?!

Gaduła;*



niedziela, 15 lutego 2015

Ogłoszenia parafialne ;)

Uwaga! Uwaga!
Ogłaszam wszem i wobec, że nowy rozdział nie pojawi się w najbliższym czasie!
Niestety ale wystąpiły pewna komplikacje... Niestety Słoneczku tudzież Gadule :* spalił się komputer i nie ma jak napisać dla was rozdziału.
Wiem, że to dla niektórych może być cios prosto w serce... I totalnie was rozumiem, bo koleżanka jest w te klocki zarąbista.
Ale nie smutajcie kochani! Powinna wrócić do nas niebawem, a do tego czasu możliwe, że spróbuję wysilić mózgownicę i może uda mi się dokończyć jej najnowsze dzieło...

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział13

Eddie;
Po wczorajszym spacerze, już wiem, że Patricia jest ze mną na prawdę, za to jaki ja jestem. Bo przecież nie obchodzi ją to, że mój ojciec to dyrko w naszej szkole. Dla mnie to bardzo dobrze, że to tak przyjęła, teraz tylko jeszcze jedna sprawa?! Jak to powiedzieć innym?! Przecież nie będę tego ukrywać przed wszystkimi, powinienem powiedzieć, to wszystkim, może zaakceptują to tak jak Patricia, a może nie?! Tego nie wiem, ale nie długo się przekonam, muszę im to powiedzieć, bo później będzie tylko gorzej. Ale tylko jak to powiedzieć?!
-Hej, co jest?! - Usłyszałem głos mojej dziewczyny, która właśnie weszła do kuchni.
-Hej. Tak myślę. - Powiedziałem.
-O czym?! - Zapytał.
-Jak im to powiedzieć?! Nie chcę tego ukrywać, bo wiem, że potem będzie tylko gorzej. - Powiedziałem.
-Eddie, normalnie im to powiedz, może Jerome i Alfie, coś będą gadać, ale reszta na pewno normalnie to przyjmie. - Powiedziała.
-Czyli co na śniadaniu im powiedzieć?! - Zapytałem.
-Chodź! - Powiedziała i pociągnęła mnie do salonu, gdzie siedzieli wszyscy.
-Hejka! Ludzie, Eddie wam chce coś powiedzieć. - Powiedziała Patricia.
-Siemka. Co jest?! - Zapytał Fabian.
-No, bo jest coś czego wy o mnie nie wiecie?! A jednak wolę, żebyście się tego ode mnie dowiedzieli, niż od kogoś innego. - Powiedziałem.
-No dajesz. - Powiedziała Amber. Czułem jak Patricia złapała mnie za rękę.
-No, bo mój ojciec tu w szkole uczy. - Zacząłem, a wszyscy dziwnie się gapili. -I to jest Sweet. - Dokończyłem, a wszyscy dziwnie się na mnie gapili.
-Fajnie, że nam powiedziałeś. - Powiedział Fabian i przybił z nim piątkę.
-Nom, spoko przecież to nic nie zmienia. - Powiedziała Amber.
Czyli wszystko jest okey, na szczęście nie chciałem aby coś się popsuło między nami wszystkimi, no i przynajmniej nie zostałem wyśmiany, a Patricia mnie wspierała w małym stopniu, ale zawsze w jakimś.
-Chodź Eddie, idziemy do pokoju. - Powiedziała.
-Po co?! - Zapytałem.
-Pooglądamy jakiś film. - Powiedziałam.
-Okey. - Powiedział i oboje skierowaliśmy się do jego pokoju. Gdy tylko weszliśmy to ja położyłam się na łóżko, a Eddie się na mnie patrzył.
-No co?! Dajesz laptopa. - Powiedziałam.
-Jednak nie mam ochoty na film. - Powiedział i położył się koło mnie.
-A niby na co masz ochotę?! - Zapytałam.
-Hmmm..?!  Wiesz.. - Zaczął. Powoli się do mnie przysunął i zaczął mnie całować, a jego ręka powędrowała na moją nogę, a po woli zaczęła wędrować coraz wyżej i wyżej, aż wreszcie się znalazła na moim udzie.
 Eddie nagle znalazł się na mnie, zaczął mnie coraz namiętniej całować. Jego ręce znalazły się na moich biodrach, a ja objęłam jego twarz. Całowaliśmy się bardzo czule i namiętnie, Eddie był bardzo delikatny, a ja po prostu odwzajemniałam jego pocałunki.

P.S. - Sorry, że tak krótki i przepraszam za taką długo nie obecność.
Sorry, że taki krótki jeszcze raz, ale dodawałam na trzy blogi opowiadania.

Gaduła;*

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 12

Patricia;
Po 30minutach Ja i Eddie byliśmy przepytani od Stóp do Głów, chodź i tak na żadne pytanie nie odpowiedzieliśmy, tylko się śmialiśmy. No, bez przesady to chyba nasza sprawa. przecież nie będę mówić im o naszym związku, który trwa zaledwie godzinę.
-No, weźcie powiedźcie coś?! - Powiedziała Amber.
-Amber, co ja mam ci powiedzieć, nasz związek trwa zaledwie godzinę. - Powiedziałam.
-Właściwie to godzinę i sześć minut. - Powiedział Eddie, zerkając na telefon.
-Oooooo... - Zaczęły piszczeć dziewczyny.
-Eddie?! - Zaczęłam.
-Tak?!
-Chodź na spacer. - Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę, do wyjścia od domu, bo już nie miałam zamiaru słuchać ich i tego wszystkiego. Ciągle ciągnęli jeden i ten sam, temat. Ale na szczęście wyciągnęłam go na spacer, przynajmniej jeden plus.
Gdy tylko wyszliśmy z domu, to Eddie mnie złapał za rękę, trochę było to dziwne, ale przyjemne. Szliśmy razem i ja cały czas gadałam, a ten słuchał, no tak mi się wydawało, bo na prawdę ten debil mnie nie słuchał.
-Eddie! Słuchasz mnie?! - Zapytałam.
-Szczerze to nie. - Powiedział.
-Dzięki za szczerość. - Powiedziałam.
-Słuchaj, bo mnie dręczy jedna, sprawa. Bo chciałaś, żebyśmy byli wobec siebie szczerzy, więc muszę ci coś powiedzieć. - Zaczął gadkę.
-To, mów. - Powiedziałam.
-Tylko nie za bardzo wiem jak. - Powiedział.
-Dawaj prosto z mostu. - Powiedziałam.
-No, bo muszę ci powiedzieć, że ....

Joy;
Nie mogę uwierzyć, że Eddie i Patricia są razem. Może i mają takie same zainteresowania i hobby i w ogóle. Ale para powinna się dopełniać, a nie być taka sama, bo wtedy to nie ma sensu?! Zresztą, oni przecież, no przecież .... pasują do siebie. Ale tylko pod względem charakteru, ale nie pod względem związku.  No przecież, ja i Eddie byśmy się dopełniali, bylibyśmy parą idealną. No, ale jednak on jest z moją przyjaciółką i nie mogę tak jej odpić chłopaka. To było by nie stosowne, poczekam aż któreś z nich się potknie i wtedy ja wkroczę. Może wtedy wreszcie, on zobaczy, że jestem super i że jesteśmy dla siebie stworzeni.

Patrcia;
Eddie, jakoś nie śpieszył się z tą wiadomością, żeby mi powiedzieć, cały czas się jąkał.
-Eddie, powiedz prosto z mostu! - Powiedziałam.
-Sweet, to mój Ojciec! - Powiedział na jednym oddechu. A mnie, aż zatkało, puściłam rękę Eddiego i oparłam się o jedno z najbliższych drzew.
-Wiedziałem, że tak będzie. Mogłem ci nie mówić. - Powiedział. Odwrócił się i skierował w stronę domu.
-Czekaj! - Krzyknęłam i pobiegłam za nim.
-Po co?! Wiedziałem jaka będzie twoja reakcja?! Wiedziałem, że mnie od razu odrzucisz, bo przecież jesten synem dyrka, a to obciach. - Powiedział Eddie.
-Oj! Chyba jeszcze mnie dobrze nie znasz. - Powiedziałam. -Przecież, to nie z nim chodzę tylko z tobą. Mi to nie przeszkadza.
-Serio?! - Zapytał.
-Tak, serio. - Powiedziałam i złożyłam pocałunek na jego ustach.




P.S. - Sorry, że tak dłuuugo czekaliście i że tak dłuuugo nie było.

Gaduła;*

środa, 14 stycznia 2015

Wiadomości!

Siemaneczo:*
Tutaj Gaduła:* Słuchajcie, przepraszam, że tak rzadko dodaję posty, ale miałam dużo nauki, teraz jest koniec semestru, więc wiecie nauczyciele nieźle jadą z ta nauką. Ale już się to skończyło, więc już będą częściej! Chodź jutro mam trening, a w piątek mam zawody, więc zobaczę jak to będzie, postaram się napisać. Bo tak na prawdę już połowę mam i jeszcze wystarczy dopisać drugą co zajmie mi z 30min. Więc postaram się dopisać jutro lub pojutrze, chodź też nie wiem. Bo w piątek mam Zawody i URODZINKI! :D
Więc, będę miała super, urodzinki i spędzę je na zawodach :(
No nic, takie życie.
Dobra, ne będę się rozpisywać. Nie długo dokończę i wstawię nexta. :D

Gaduła;*

sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 11

Patricia;
Wracałam razem z Eddiem, z naszego po śniadaniowego spacerku, powiem szczerze, że bardzo on nam się udał. Jednak tylko to mnie martwi, że Eddiemu śnią się dziwne rzeczy i to jeszcze te, które się już dawno wydarzyły i już nie mają znaczenia. Ale co ja mam zrobić, no oprócz tego, ze muszę pogadać z Sibuną, bo przecież tak tego nie zostawię, no bo nie mogę?!
Właśnie razem z Eddiem, doszliśmy do drzwi domu, a Eddie nagle się zatrzymał i stanął na przeciwko mnie.
-Co jest?! - Zapytałam.
-Mam do ciebie prośbę, nie mów nikomu o tych snach i tym wszystkim, Okey?! - Zapytał.
-Ale Eddie... - Zaczęłam.
-Nie, nie mów. Nie wiem co tu się dzieję, ale chce żebyś mi powiedziała, a jak nie to sam do tego dojdę. - Powiedział.
-Okey, powiem ci i nikomu nie powiem. Ale masz mi wszystko mówić i pomogę ci. - Powiedziałam.
-Okey. - Powiedział i pocałował mnie w policzek. Razem weszliśmy do środka i od razu poszliśmy do salonu, gadając i się śmiejąc.
-Pogodzeni?! - Zapytała Amber.
-I znów się przyjaźnicie i wszystko jest okey?! - Zapytała Nina.
-Tak, prawie się przyjaźnimy. - Powiedział Eddie i mnie objął od tyłu, a potem dostałam całusa, którego odwzajemniłam. A potem się uśmiechnęliśmy do siebie. 
-AAAAAAAAAAAAA! Jesteście razem. - Krzyknęła Amber.
-On, cię całkiem zmienił Trixi. - Powiedział Jerome, przechodząc koło mnie i wyszedł.
-Nie przejmujcie się nim. - Powiedziała Mara.
-Czekajcie, Eddrcia?! Pedrcia?! Peddie! Tak! PEDDIE! - Krzyknęła Amber.
-Co?! - Zapytał Eddie.
-Jesteście Peddie, tak jak Fabina, Amfie czy Jara. - Powiedziała - Tak wiem, mam ten mózg by łączyć imiona.
-O co jej chodzi?! - Zapytał Eddie.
-Wzięła twoje imię i moje i złączyła to w jedno. - Powiedziałam.
-Aham. PEDDIE! Ładnie! - Powiedział Eddie.
-Może być. - Powiedziałam.
-Ale jak?! Kiedy?! JAK?! - Krzyczała Amber.
-Tylko, nie to proszę. - Powiedziałam.
-Chodź idziemy stąd. - Powiedział Eddie.
-Co?! Gdzie?! Macie mi tu wszystko opowiedzieć! - Krzyknęła Amber, ale my razem już byliśmy w kuchni.
-Wariatka z niej. - Skomentował Eddie.
-Tak, spokojnie, jeszcze nie raz się będzie dopytywać.
-To ja ci współczuję nocy. - Powiedział Eddie i złapał mnie za ręce, przyciągnął mnie powoli do siebie, a sam oparł się o blad. Gdy byłam przy nim, to położyłam ręce mu na klacie, a on objął mnie w pasie. Lekko musnęłam mu usta, a potem oplotłam ręce wokół jego szyi i powoli się do niego przytuliłam.
-Wszystko Okey?! - Zapytał.
-Tak, a co nie mogę się przytulić?! - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Możesz, do mnie możesz i to zawsze. - Powiedział.
-Do ciebie?! A do innych?! - Zapytałam patrząc mu w oczy.
-Jeśli to dziewczyna to tak, a jeśli chłopak to nie. - Powiedział.
-Ej! Jeszcze czego. - Powiedziałam i się zaśmiałam.
-No, co jesteś tylko i wyłącznie moja Kochanie i niech ktoś cię tknie, a pożałuje. - Powiedział Eddie z uśmiechem, a ja musnęłam lekko jego usta.
-Głupek. - Skomentowałam jeszcze jego poprzednie słowa.
-Ah. Dziękuję, za te miłe słowa. - Powiedział i oboje się zaśmialiśmy. 
-Dobra, ja idę do pokoju. - Powiedziałam.
-Czemu?! - Zapytał.
-Zaraz wracam. - Powiedziałam, pocałowałam go w policzek i poszłam na górę. Gdy tylko weszłam do pokoju, to zobaczyłam zapłakaną Joy. Od razu do niej podbiegłam i usiadłam koło niej.
-Ej! Joy co się dzieję?! - Zapytałam.
-Ty już powinnaś wiedzieć! Jak mogłaś mi to zrobić?! - Krzyczała.
-O co ci chodzi?! - Zapytałam.
-O Eddiego! Dobrze wiesz, że się w nim zakochałam. Prosiłam cię abyś z nim rozmawiała o mnie, a nie żebyś go w sobie rozkochała. - Powiedziała.
-Właściwie, to on mnie rozkochał w sobie. Powiedział, że on się we mnie zakochał jeszcze na wakacjach. - Powiedziałam.
-No i co?! - Krzyknęła. -To ja powinnam być na twoim miejscu, a ty mi go zabrałaś. Jak mogłaś?! Jesteśmy przyjaciółkami?! - Powiedziała.
-No właśnie jesteśmy przyjaciółkami i powinnaś się cieszyć razem ze mną, że znalazłam sobie chłopaka. A nie krzyczeć na mnie i chcieć mi go zabrać. - Powiedziałam. Wstałam z jej łóżka i rzuciłam się na swoje, kładąc głowę w poduszkę. Nie wiedziałam co robić?! nie chcę stracić przyjaciółki, ale też nie chcę stracić Eddiego. Dopiero co zaczęliśmy chodzić i co teraz mam go rzucić, bo Joy się na mnie obraża?! Nie, nie zrobię tego, niech się obraża, ale ja z nim nie zerwę. Nie ma mowy, niech się stara i robi co chce, ale ja tego nie zrobię.
Powoli wstałam z łóżka i zeszłam na dół, tam wszyscy siedzieli w salonie i widać było, że przepytują Eddiego.
-Jest! Przyszłaś. - Powiedział Eddie z uradowaną miną.
-Co jest?! - Zapytałam.
-Torturują mnie tu. - Powiedział Eddie, a ja się zaśmiałam, siadając koło niego.
-Jak?! - Zapytałam się, a Eddie mnie objął. Trochę dziwnie się czułam, nie że źle tylko, jeszcze tak jakoś nigdy tego nie doświadczyłam, no ale muszę się zacząć przyzwyczajać. Mam nadzieję, że Eddie wie, że ja chcę powoli rozwijać ten związek, bo jak nie to będę musiała mu to powiedzieć, tylko jak on na to zareaguje?!
-Przepytują mnie. - Odpowiedział, mój chłopak. Jak to fajnie brzmi "mój chłopak"

P.S. - To tyle, jak na razie, gdyż ponieważ, jest mało komów i wejść, z czego bardzo mi smutno, mam nadzieję, że będzie więcej. :D

Gaduła;*









sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 10

Patricia;
Od tamtej pory, gdy pocałowałam Eddiego, a on odwzajemnił pocałunek, to w ogóle nie gadamy, jakoś tak się teraz trochę wstydzę, bo co mam mu powiedzieć?! Zresztą nawet nie jesteśmy razem, po tym wszystkim, a przecież całowaliśmy się już dwa razy. Zresztą to dla niego pewnie nic nie znaczyło, chodź powiedział mi, że mu na mnie zależy z czego bardzo się cieszę.
Teraz właśnie idę sobie na śniadanko, które jest teraz o 10, bo jeszcze mamy wolne, po tym "wypadku" Alfiego. Idę, no i jak zwykle gapię się w telefon i przeglądam różne rzeczy i jak na moje nieszczęście, potknęłam się na przedostatnim schodku i zaczęłam lecieć.
-Gaduło! - Usłyszałam krzyk Eddiego, a po chwili mnie złapał i trzymał na rękach, a ja oplotłam ręce wokół jego szyi i się uśmiechnęłam.
-Ty chyba lubisz, jak cię ratuję i noszę na rękach. - Powiedział i się uśmiechnął.
-Nie pochlebiaj sobie. - Powiedziałam i razem się zaśmialiśmy.
-A w ogóle to gdzie się wybierasz?! - Zapytał.
-Na śniadanie. - Powiedziałam i odwróciłam wzrok, bo już nie mogłam na niego patrzeć.
-Może spacer po śniadaniu?! Pogadamy?! Co?! - Zapytał, dalej trzymając mnie na rękach.
-Czemu nie. - Odpowiedziałam.
-Okey, to teraz na śniadanie. - Powiedział.
-A masz zamiar mnie odstawić?! - Zapytałam.
-No, co ty?! Jeszcze znowu się przewrócisz i co wtedy?! Zaniosę cię tam. - Powiedział, a ja się zaśmiałam. Powoli zaczął iść w stronę jadalni, a ja cały czas się śmiałam. Gdy wreszcie doszliśmy to wszyscy się na nas dziwnie gapili z czego ja cały czas się śmiałam. Eddie powoli zaniósł mnie na miejsce, gdzie ja usiadłam, a po chwili usiadł na krześle obok mnie.
-A wy co?! Zakochani?! - Zapytał Jerome.
-Gaduła, jest niezdarą i się przewróciła, a ja jako dżentelmen złapałem ją. - Odezwał się Eddie.
-Taa... Tobie daleko do dżentelmena - Zaśmiał się Jerome.
-Ale na pewno bliżej niż tobie. - Powiedziałam, a wszyscy się zaśmiali.
-Trixi! Zmieniłaś się i to przez niego, jesteś teraz inna. Nigdy wcześniej nie dawałaś się tknąć chłopakowi, ani zagadać żadnemu do siebie, a teraz?! - Powiedział Jerome i wyszedł, a ja posmutniałam.
-Moim zdaniem jesteś wciąż taka sam. - Powiedział Alfie.
-Moim też, tylko po prostu jesteś ... jakby to powiedzieć miła. - Powiedział Fabian, ale mi to nie po prawiło humoru. -Oczywiście miła dla Eddiego, bo dla nas dalej jesteś jak byłaś, a Jerome przesadza. - Dopowiedział, a ja się uśmiechnęłam.
-Czuję się taki ... wyróżniony. Gaduła dla mnie miła. Heh. - Powiedział Eddie i się uśmiechnął, a ja się zaśmiałam. Wszyscy gadaliśmy, śmialiśmy się, no i jedliśmy, a po pół godziny skończyliśmy ucztowanie. No i po śniadaniu poszłam z Eddiem na spacer, to on prowadził mnie w jakieś miejsce, nie wiem nawet gdzie, ale znałam tą drogę. Szliśmy i nic nie mówiliśmy.
-To powiesz coś?! - Zapytał.
-A co chcesz, usłyszeć?! - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Wiesz, miło by pogadać, o tamtej sprawie. - Powiedział nie patrząc na mnie.
-Masz na myśli, to że się całowaliśmy?! - Zapytałam, a ten przytaknął.
-Taa... Ale co ja mam ci powiedzieć?! - Zapytałam.
-No, wiesz to ty mnie pocałowałaś. - Powiedział, a ja się zatrzymałam.
-Ty pierwszy mnie pocałowałeś, wiec pierwszy się wypowiedz - Powiedziałam i go wyprzedziłam.
-Ale co ja mam ci powiedzieć?! No, podobało mi się to i to bardzo. - Powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
-Taa... Mi też. - Powiedziałam, a Eddie znowu znalazł się przede mną i prowadził.
-Ale widzę, że ty to masz gdzieś?! W ogóle cię to nie obchodzi?! Dla ciebie to nic nie znaczyło! - Powiedział, a ja chciałam zaprzeczyć. -Jesteś jak tamte dziewczyny. - Powiedział i się zatrzymał, patrząc na miejsce w którym się znaleźliśmy. Było to Wypalone Drzewo, jak on tu doszedł?! Przecież tylko Sibuna o tym wie?! Chciałam mu jeszcze wytłumaczyć, to z tym pocałunkiem, ale bardzo mnie ciekawiło, skąd on zna to miejsce i drogę do niego.
-Jak ty tu doszedłeś?! - Zapytałam.
-Nie wiem, jakoś szedłem i doszedłem. - Powiedział. No, ale to nie jest łatwa droga, co on sobie myśli.
-Znasz to miejsce?! - Zapytałam, bo n dziwnie na nie patrzył.
-Tak, śniło mi się ono. - Powiedział. Ale przecież to jest miejsce spotkań Sibuny, gdy jeszcze Sibuna była, skąd Eddie może o tym wiedzieć?! A jeśli to jakiś znak, żeby go przyjąć do Sibuny?! Ale to nie możliwe, tylko jak on tu doszedł?!
-Eddie, chodźmy stąd. - Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę, ale on się wyrwał.
-Nie. - Powiedział i podszedł do największego drzewa.
-Eddie, proszę cię, chodźmy stąd. - Cały czas do niego to mówiłam, ale on mnie nie słuchał, stał przed tym głupim drzewem i nagle położył na nim rękę i zamknął oczy. Nie wiedziałam co robić, powoli do niego podeszłam, jednak on po chwili odskoczył i się przewrócił, a ja od razu do niego podbiegłam i przy nim przykucnęłam.
-Eddie?! Nic ci nie jest?! - Zapytałam.
-Kim ty jesteś?! - Zapytał. -Kim wy wszyscy jesteście?! Co tu się dzieję?! - Zapytał, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Jak to kim jestem?! - Zapytał.
-Już trzeci raz to się dzieję. - Powiedział.
-Ale co?! Eddie! - Krzyknęłam.
-Wtedy najpierw pod prysznicem, widziałem was i ty też tam byłaś, potem śniły mi się różne rzeczy i teraz to! - Krzyknął. -Co się tu dzieję?! - Krzyknął.
-Nie krzycz na mnie! - Krzyknęłam i siadłam po turecku ze spuszczoną głową.
-No, przepraszam. Przepraszam, nie będę na ciebie już więcej krzyczeć, ale ja nie wiem co tu się dzieję?! - Powiedział.
-Wszystko ci powiem, ale najpierw powiedz co widziałeś?! - Powiedziałam, a on przytaknął i zaczął mi opowiadać.
-Widziałem, Ciebie, Amber, Alfiego, Fabiana i Ninę. Siedzieliście tu i mieliście jakieś przedmioty, nie wiem po co to wam było. Widziałem też was w jakimś ... gabinecie i tunelach. Widziałem też jakby psią gębę, ale taką jakby maskę. - Powiedział.
-Dlaczego ty?! - Zadałam sobie pytanie, na głos.
-Powiesz mi co tu się dzieję?! - Zapytał.
-Posłuchaj, nie mogę ci tego powiedzieć, trzyma mnie przysięga, której nie mogę złamać. - Powiedziałam patrząc na niego.
-Jaka znowu przysięga?! - Zapytał.
-Posłuchaj, wszystkiego się dowiesz, ale w swoim czasie. - Powiedziałam.
-Ale ja chce teraz. - Powiedział.
-Nie mogę. Okey?! Nie mogę, bo wtedy ich zdradzę i zostanę wywalona. - Powiedziałam.
-Z czego wywalona?! - Zapytał.
-Eddie, proszę nie interesuj się tym. - Powiedziałam.
-Jak ja mam się nie interesować, jak śnią mi się dziwne rzeczy ?! - Zaczął nawijać, ale przerwałam mu pocałunkiem, a gdy się od niego oderwałam, to się na mnie dziwnie patrzył.
-Co?! - Zapytałam, najzwyczajniej w świecie.
-Mam pytanie.
-Dajesz.
-Czy ty się bawisz moimi uczuciami?! - Zapytał, a mi się głupio zrobiło.
-Nie, Eddie to ty se wymyśliłeś, że dla mnie to nic nie znaczyło i że miałam to gdzieś. Ale tak nie jest jasne?! - Powiedziałam.
-To jak jest?! - Zapytał.
-No, zależy mi na tobie. - Powiedziałam cicho i spuściłam głowę.
-Mi na tobie też, dlatego mam jeszcze jedno pytanie. - Powiedział.
-Mam nadzieję, że łatwiejsze niż to co było przed chwilą. - Powiedziałam ze spuszczoną głową, a ten się zaśmiał.
-Skoro tobie zależy na mnie, a mi na tobie. To ... to zostaniesz moją dziewczyną?! - Wypowiedział się, a mnie zatkało. Niby mi na nim zależy, ale ja i związek?! To raczej nie dla mnie.
-Ymmm... - Jąkałam się.
-Nie chcesz?! - Zapytał.
-Nie, ze nie chcę, tylko ja ci mówiłam. Nie miałam jeszcze chłopaka i nie będę wiedziała jak się zachować. - Mówiłam mu wszystko całkiem szczerze.
-Ten pierwszy związek musisz kiedyś przeżyć, a co do zachowania się to?! Mi wystarczy, że będziesz taka jaka jesteś?! No, tylko będziesz moja i nikt nie będzie mógł cię ruszyć. - Powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Serio?! Tylko tyle ci wystarczy?! - Zapytałam z uśmiechem.
-Wiesz, no narzekać nie będę, gdy mnie pocałujesz czy przytulisz. - Powiedział to ze swoja uwodzicielską miną, a ja się zaśmiałam.
-Dobra, ale jeden warunek. - Powiedziałam.
-Będzie ze mną chodzić, po jakimś warunkiem miło. - Powiedział. -No ale jaki to warunek?!
-Będziemy wobec siebie całkiem szczerzy. - Powiedziałam, a ten się uśmiechnął.
-Okey. Obiecuję. - Powiedział, a ja się zbliżyłam do niego i się przytuliłam.
-Miło. - Skomentował i chyba lekko posmutniał.


P.S - Mam nadzieję, ze się podoba?! Nie mam ostatnio weny, no tylko na tym blogu coś mi się udało napisać. Mam nadzieję, że się podoba?! Pisać komy, proszę ... Zależy mi na tym!

Lofficam <3

Gaduła:*

środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 9

Patricia;
Stałam dalej oparta o blad i nie wiedziałam, co mam zrobić. Eddie właśnie powiedział, że mu się podobam, a to jest dla mnie wielkie zaskoczenie i coś z czym się nigdy nie spotkałam. Bo przecież, Eddie to jest najprzystojniejszy chłopak w szkole, no tak wszyscy gadają. No i taki chłopak jak on, taki fajny, super i w ogóle, zwrócił na mnie uwagę. Przecież ja jestem zwykłą dziewczyną, która nie jest taka jak inne, nie ubieram się jakoś seksownie, nie jestem ... nie jestem Barbie. Jestem zwykłą buntowniczką, a ten chłopak, który ma powodzenie u wszystkich chłopaków zwrócił na mnie uwagę i do tego jeszcze to jest mój najlepszy przyjaciel.
-Dobra, zapomnijmy o tym i nie gadajmy o tym więcej. Jesteśmy po prostu dalej przyjaciółmi. - Powiedział dalej odwrócony do mnie tyłem, a po chwili wyszedł z kuchni i poszedł do pokoju, nawet na mnie się nie patrząc. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić, czy iść za nim czy zostać tu gdzie jestem?! Już miałam za nim iść, gdy do kuchni weszła oburzona Joy i zaczęła na mnie krzyczeć.
-Zamknij się! - krzyknęłam. -My wcale nie chodzimy, on po prostu spanikował, bo się ciebie przestraszył, on ciebie nie lubi. I przestań o nim nadawać, znajdź sobie jakiegoś faceta, który będzie cię kochał szczerze. - Krzyknęłam jej w twarz i ruszyłam do Eddiego. Gdy byłam przed pokojem, to jeszcze trochę się zawahałam czy wejść czy nie. Jednak odważyłam się, pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka, zobaczyłam Eddiego. Siedział na łóżku oparty o ścianę, powoli podeszłam do niego i usiadłam koło niego.
-Coś się stało?! - Zapytał.
-Chyba, Joy się na mnie obraziła, bo na nią przed chwilą nakrzyczałam i to bardzo. - Powiedziałam.
-A co jej powiedziałaś?! - Zapytał.
-A takie, tam żeby wzięła się w garść, żeby ciebie zostawiła, żeby znalazła sobie jakiegoś chłopaka, bo ty jej nie lubisz. - Powiedziałam.
-Lubię ja, ale nie w ten sposób, traktuję ją jako koleżankę. - Powiedział.
-A mnie jak traktujesz?! - Zapytałam cicho, a on spuścił głowę.
-Musimy o tym gadać?! - Zapytał.
-Chcę wiedzieć. - Powiedziałam.
-Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Ale czasem, gdy rozmawiamy i gdy się do mnie przytulasz, to czuję coś więcej niż przyjaźń. Po prostu nie jesteś mi obojętna. - Powiedział spuszczając głowę, a ja się w niego wtuliłam.
-Jesteś kochany. - Powiedziałam i dałam mu całusa w policzek, a potem na powrót się w niego wtuliłam.
-Nie rozumiem. - Powiedział.
-Jeśli mam być wobec ciebie szczera, to ... to ja nigdy nie miałam chłopaka, nigdy się nie całowałam i w ogóle. Jeszcze żadnemu chłopakowi się nie spodobałam i dziwne jest to, że tobie się podobam, bo ty jesteś ... no wiesz, przystojny. - Powiedziałam, a Eddie się zaśmiał.
-Dzięki. Ale czemu nigdy nie miałaś chłopaka?! - Zapytał.
-Chłopcy się mnie boją. - Powiedziałam i jeszcze mocniej się wtuliłam w Eddiego, a ten wreszcie mnie objął i mocno przytulił.
-Gaduło, ty mi się podobasz i ty już to wiesz, ale jednocześnie się boję. - Powiedział.
-Czego?! - Zapytałam.
-Skoro już to wiesz, to mogę ci wszystko powiedzieć. Podobasz mi się od samego początku, od wtedy, gdy się poznaliśmy. I chciałem ci już wcześniej to powiedzieć i nawet chciałem, abyśmy byli kimś więcej niż przyjaciółmi, ale się bałem. Bałem się, że jeśli się zgodzisz i będziemy razem, to że mnie skrzywdzisz, jak inne dziewczyny, z którymi byłem. - Powiedział, a ja nie wiedziałam co zrobić. Eddie jest na prawdę super i chyba mi się podoba, ale też się boję, że mnie skrzywdzi.
-Eddie, jesteś słodki i to bardzo, podobasz mi się. Tylko, że ja nie nadaję się do związku, ja nigdy nie miałam chłopaka. I chyba nie jest mi to pisane, nie wiedziałabym jak się zachowywać w związku. A zresztą bałabym się tego co ty - Że mnie zranisz. - Powiedziałam.
-Wiesz, zawsze musi być ten pierwszy raz. - Powiedział i na mnie popatrzył, pierwszy raz od kiedy powiedział co do mnie czuje.
-Eddie, ja nawet nigdy się nie całowałam. - Powiedziałam.
-To może czas najwyższy. - Powiedział i się schylił do mnie.
-Ale ... - Zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć, bo Eddie wbił mi się w usta, nie wiedziałam co zrobić, jednak zaczęłam odwzajemniać pocałunek, nawet nie wiem, czemu. Całowaliśmy się już dość długo, nie wiem dokładnie ile, ale na pewno z kilka minut. Było to bardzo przyjemne, po moim całym ciele przechodziły miłe dreszcze, których jeszcze nigdy nie doznałam. Może i to mój pierwszy pocałunek, ale całując się z nim , czuję jakbym to już z nim robiła miliony razy. Nie miałam ochoty się od niego odrywać, ale jednak Eddie to zrobił. A ja tylko zaczęłam wpatrywać się w jego piękne oczy.
-Odezwiesz się?! - Zapytał.
-Ammmm... eee ... - Zaczęłam się jąkać.
-Spoko, rozumiem. Ale wiesz, super całujesz. - Powiedział i się odwrócił.
-Chodź tu ty przystojniaku. - Powiedziałam wbiłam się w jego usta, nie mogłam się od tego powstrzymać. On, jest wspaniały, nie wiem co się ze mną dzieję, ale przy nim wymiękam.


P.S. - Siemka:* Podoba się, proszę was o dużo, dużo komów. Plisss... Wiem, że krótki, ale będą często się pojawiały za to.

Gaduła;*

wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 8

Patricia;
Z dnia na dzień, ja i Eddie co raz bardziej się do siebie zbliżaliśmy, już nie byliśmy zwykłymi kolegami, czy coś. Teraz byliśmy przyjaciółmi i to bardzo dobrymi, ale i tak nie brakuje w naszej przyjaźni, drażnienia się, bójek czy innych takich. Zresztą powoli wszyscy zaczęli kolegować się z Eddiem, a nawet ten dureń ma przyjaciela - Fabiana. To super, że teraz wszystko się układa, no po za jedną sprawą, a właściwie osobą -JOY! Ta to ma cały czas problemy, ciągle mnie prosi, abym gadała z Eddiem o niej, ale co ja zacznę ten temat, to Eddie się odwraca i odchodzi. A raz mi powiedział, że nie chce mieć dziewczyny i żebym już nic o niej mu nie gadała. Już nie wiem co robić, z jednej strony chcę, aby Joy i Eddie byli razem by wreszcie się ułożyło Joy, by była szczęśliwa. Ale gdy głębiej pomyślę, to wtedy przypominam sobie, że w ten sposób myślę tylko o dobrze Joy, a co z Eddiem w tym wszystkim?! Eddie nie chce mieć dziewczyny, chodź często sobie żartuje, że jeśli o mnie chodzi to zrobi wyjątek. I nie wiem czemu, ale zawsze jak on to mówi, to strasznie się rumienię. Eddie to na prawdę super, chłopak zasługuje na dziewczynę, która będzie go szczerze kochała i będzie o niego dbała. No, a ja muszę coś z sobą zrobić, bo przez tego debila, jestem milsza. A żebym ja była miła to, to jest nie podobne do mnie?! Ale to nie ważne, muszę jak na razie pogadać z Eddiem, a potem z Joy, a może na odwrót?! No nic, nie ważne! Ważne jest to, że mamy teraz tydzień wolnego, a może więcej, bo ten debil, Alfie na chemii, zrobił jakąś mieszaninę, która wybuchła i jakaś rura tam się przez to zepsuła, no i do naprawy. No i tydzień wolnego!
Właśnie sobie teraz siedzę na łóżku i słucham opowieści Joy, kiedy to ona się przyglądała Eddiemu, a on się na nią popatrzył i się uśmiechnął. To jest mega żałosne.
-Dobra, Joy skończ! - Powiedziałam.
-Czemu?! - Zapytała.
-Pójdę do Eddiego. - Powiedziałam.
-Okey, a potem mi wszystko opowiesz?! - Zapytała.
-Jasne. - Powiedziałam, chodź i tak jej nic nie powiem.
Wstałam z łóżka i zeszłam szybko na dół, a potem poszłam do Fabiana i Eddiego pokoju. Gdy weszłam do pokoju, to zastałam jak zwykle Fabiana przy książkach, a Eddiego przed komputerem i słuchawkami na uszach.
-Siemka. - Powiedziałam.
-Cześć - Powiedział Fabian wstając. -Pa - Powiedział i Wyszedł.
-Siemka. - Powiedział Eddie, patrząc się na mnie, a  potem odkładając słuchawki i laptopa. A ja podeszłam do niego i jak zwykle położyłam się koło niego.
-Wiesz mam jej już dosyć, pogadaj z nią. - Powiedziałam.
-Nie gadajmy o tym. - Powiedział i odwrócił wzrok.
-Eddie, nie o to chodzi, nie będę cię na nic namawiać. Tylko pogadaj z nią, ona przez cały czas mi opowiada, jaki ty to jesteś cudowny, przed chwilą mi gadała, o tym, że się na nią popatrzyłeś i się uśmiechnąłeś do niej. Eddie powiedz jej, że nic z tego i już. I będziemy mieli spokój. - Powiedziałam.
-Ok. Chodź pogadamy z nią. - Powiedział, wstał z łóżka, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-Ej! Dobrze wiesz, że lubię twoje łóżko. - Powiedziałam, nie chętnie wstając z łóżka.
-Wiem, wiem. Jak skończymy z nią gadać, to się prześpisz tam. Okey?! - Zapytał patrząc na mnie, tymi pięknymi oczami, boże. Jak patrzę tak w jego oczy, to czasem mowę mi zabiera, nigdy nie mogę mu odmówić, zawsze na wszystko się zgadzam i tym razem się zgodziłam.
-A tak w ogóle, czemu lubisz moje łóżko?! - Zapytał wchodząc na schody.
-Nie wiem, ale jest takie wiecznie ciepłe, takie milusi i pachnie twoimi perfumami, a masz śliczne perfumy. - Powiedziałam, chodź te ostatnie słowa, to nie powinnam mówić.
-Dzięki. - Powiedział śmiejąc się, a po chwili weszliśmy do mojego pokoju, który dzieliłam z Joy.
-Siemka. - Powiedzieliśmy, a Joy od razu się podniosła z łóżka i się zaczęła uśmiechać.
-Eddie ma coś ci do powiedzenia. - Powiedziałam i zaczęłam się wycofywać, ale Eddie złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Zostajesz, nie wiem jak to zrobić. - Szepnął mi.
-Słuchaj Joy, Eddie chce ci powiedzieć to, że on wie, że on ci się podoba. - Powiedziałam.
-Serio?! Aha. - Powiedziała zawstydzona.
-No i ja chciałem ci  powiedzieć, że jesteś fajna, ładna i w ogóle, ale ja mi się nie podobasz w ten sposób. - Powiedział, a ona posmutniała.
-Ale, powiedziałeś, że jest ładna. To może jest jakaś szansa. - Powiedziała podchodząc do niego. A ja już widziałam, że Eddie się trochę wkurzył.
-Nie, nie ma, bo ja nie mogę z tobą być. - Powiedział i się na mnie popatrzył.
-Aha, a czemu?! - Podniosła głos.
-Joy, przestań. - Powiedziałam.
-Nie, chcę wiedzieć. - Krzyknęła, a Eddie stanął za mną.
-Eeee ... Mam kogoś! - Palnął.
-Co?! - Krzyknęła.
-Coś ty zrobił?! - Szepnęłam do niego, a ten się głupio na mnie popatrzył.
-Kogo?! - Krzyknęła.
-Patricię! - Odpowiedział.
-Co?! - Krzyknęła Joy, a ja aż się zadławiłam powietrzem.
-Co ty gadasz?! - Szepnęłam.
-Spanikowałem, ona jest dziwna, ratuj. - Powiedział i popatrzył mi w oczy. I znów to samo, te piękne oczy, którym nie umiem ulec.
-Tak, to prawda. - Powiedziałam, chodź tego nie chciałam.
-Co?! Dobra, wyjdźcie stąd! - Krzyknęła.
-Z wielką chęcią. - Powiedział Eddie i zaciągnął mnie do wyjścia, a potem do kuchni.
-Coś ty zrobił?! - Zapytałam.
-Spanikowałem. Ty widzisz jak ona krzyczy i jak wygląda?! Ona chce mieć chłopaka?! - Zapytał.
-Tak, chce ona mieć chłopaka - ciebie! - Krzyknęłam.
-Ale ja nie chce jej. - Podniósł głos i tak zaczęła się kłótnia.
-Oczywiście, bo masz swoje wymagania! - Krzyknęłam.
-Nie mam, tylko nie chce być z nią. - Krzyknął.
-Oczywiście ciekawe dlaczego?! - Krzyknęłam.
-Bo ty mi się podobasz, Gaduło! - Krzyknął, a po chwili zatkał sobie usta i się odwrócił do mnie plecami, opierając się o blad, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. No, czyli te wszystkie żarty, gdy mówił, że gdybym to była ja to co innego, czy inne takie, to on mówił to serio.
-Zapomnijmy o tym, co powiedziałem. - Mówił dalej odwrócony do mnie plecami, a ja nie wiedziałam co powiedzieć, nie spodziewałam się czegoś takiego, przecież jesteśmy przyjaciółmi.
Jednak po chwili się uspokoiłam i lekko się uśmiechnęłam, na myśl o tej całej zaistniałej sytuacji.


P.S. - Mam nadzieję, że się podoba?! tak wiem, że krótki, ale będą krótkie, ale za to często. Proszę o komy. :D

Gaduła;*