Patricia;
Od tamtej pory, gdy pocałowałam Eddiego, a on odwzajemnił pocałunek, to w ogóle nie gadamy, jakoś tak się teraz trochę wstydzę, bo co mam mu powiedzieć?! Zresztą nawet nie jesteśmy razem, po tym wszystkim, a przecież całowaliśmy się już dwa razy. Zresztą to dla niego pewnie nic nie znaczyło, chodź powiedział mi, że mu na mnie zależy z czego bardzo się cieszę.
Teraz właśnie idę sobie na śniadanko, które jest teraz o 10, bo jeszcze mamy wolne, po tym "wypadku" Alfiego. Idę, no i jak zwykle gapię się w telefon i przeglądam różne rzeczy i jak na moje nieszczęście, potknęłam się na przedostatnim schodku i zaczęłam lecieć.
-Gaduło! - Usłyszałam krzyk Eddiego, a po chwili mnie złapał i trzymał na rękach, a ja oplotłam ręce wokół jego szyi i się uśmiechnęłam.
-Ty chyba lubisz, jak cię ratuję i noszę na rękach. - Powiedział i się uśmiechnął.
-Nie pochlebiaj sobie. - Powiedziałam i razem się zaśmialiśmy.
-A w ogóle to gdzie się wybierasz?! - Zapytał.
-Na śniadanie. - Powiedziałam i odwróciłam wzrok, bo już nie mogłam na niego patrzeć.
-Może spacer po śniadaniu?! Pogadamy?! Co?! - Zapytał, dalej trzymając mnie na rękach.
-Czemu nie. - Odpowiedziałam.
-Okey, to teraz na śniadanie. - Powiedział.
-A masz zamiar mnie odstawić?! - Zapytałam.
-No, co ty?! Jeszcze znowu się przewrócisz i co wtedy?! Zaniosę cię tam. - Powiedział, a ja się zaśmiałam. Powoli zaczął iść w stronę jadalni, a ja cały czas się śmiałam. Gdy wreszcie doszliśmy to wszyscy się na nas dziwnie gapili z czego ja cały czas się śmiałam. Eddie powoli zaniósł mnie na miejsce, gdzie ja usiadłam, a po chwili usiadł na krześle obok mnie.
-A wy co?! Zakochani?! - Zapytał Jerome.
-Gaduła, jest niezdarą i się przewróciła, a ja jako dżentelmen złapałem ją. - Odezwał się Eddie.
-Taa... Tobie daleko do dżentelmena - Zaśmiał się Jerome.
-Ale na pewno bliżej niż tobie. - Powiedziałam, a wszyscy się zaśmiali.
-Trixi! Zmieniłaś się i to przez niego, jesteś teraz inna. Nigdy wcześniej nie dawałaś się tknąć chłopakowi, ani zagadać żadnemu do siebie, a teraz?! - Powiedział Jerome i wyszedł, a ja posmutniałam.
-Moim zdaniem jesteś wciąż taka sam. - Powiedział Alfie.
-Moim też, tylko po prostu jesteś ... jakby to powiedzieć miła. - Powiedział Fabian, ale mi to nie po prawiło humoru. -Oczywiście miła dla Eddiego, bo dla nas dalej jesteś jak byłaś, a Jerome przesadza. - Dopowiedział, a ja się uśmiechnęłam.
-Czuję się taki ... wyróżniony. Gaduła dla mnie miła. Heh. - Powiedział Eddie i się uśmiechnął, a ja się zaśmiałam. Wszyscy gadaliśmy, śmialiśmy się, no i jedliśmy, a po pół godziny skończyliśmy ucztowanie. No i po śniadaniu poszłam z Eddiem na spacer, to on prowadził mnie w jakieś miejsce, nie wiem nawet gdzie, ale znałam tą drogę. Szliśmy i nic nie mówiliśmy.
-To powiesz coś?! - Zapytał.
-A co chcesz, usłyszeć?! - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Wiesz, miło by pogadać, o tamtej sprawie. - Powiedział nie patrząc na mnie.
-Masz na myśli, to że się całowaliśmy?! - Zapytałam, a ten przytaknął.
-Taa... Ale co ja mam ci powiedzieć?! - Zapytałam.
-No, wiesz to ty mnie pocałowałaś. - Powiedział, a ja się zatrzymałam.
-Ty pierwszy mnie pocałowałeś, wiec pierwszy się wypowiedz - Powiedziałam i go wyprzedziłam.
-Ale co ja mam ci powiedzieć?! No, podobało mi się to i to bardzo. - Powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
-Taa... Mi też. - Powiedziałam, a Eddie znowu znalazł się przede mną i prowadził.
-Ale widzę, że ty to masz gdzieś?! W ogóle cię to nie obchodzi?! Dla ciebie to nic nie znaczyło! - Powiedział, a ja chciałam zaprzeczyć. -Jesteś jak tamte dziewczyny. - Powiedział i się zatrzymał, patrząc na miejsce w którym się znaleźliśmy. Było to Wypalone Drzewo, jak on tu doszedł?! Przecież tylko Sibuna o tym wie?! Chciałam mu jeszcze wytłumaczyć, to z tym pocałunkiem, ale bardzo mnie ciekawiło, skąd on zna to miejsce i drogę do niego.
-Jak ty tu doszedłeś?! - Zapytałam.
-Nie wiem, jakoś szedłem i doszedłem. - Powiedział. No, ale to nie jest łatwa droga, co on sobie myśli.
-Znasz to miejsce?! - Zapytałam, bo n dziwnie na nie patrzył.
-Tak, śniło mi się ono. - Powiedział. Ale przecież to jest miejsce spotkań Sibuny, gdy jeszcze Sibuna była, skąd Eddie może o tym wiedzieć?! A jeśli to jakiś znak, żeby go przyjąć do Sibuny?! Ale to nie możliwe, tylko jak on tu doszedł?!
-Eddie, chodźmy stąd. - Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę, ale on się wyrwał.
-Nie. - Powiedział i podszedł do największego drzewa.
-Eddie, proszę cię, chodźmy stąd. - Cały czas do niego to mówiłam, ale on mnie nie słuchał, stał przed tym głupim drzewem i nagle położył na nim rękę i zamknął oczy. Nie wiedziałam co robić, powoli do niego podeszłam, jednak on po chwili odskoczył i się przewrócił, a ja od razu do niego podbiegłam i przy nim przykucnęłam.
-Eddie?! Nic ci nie jest?! - Zapytałam.
-Kim ty jesteś?! - Zapytał. -Kim wy wszyscy jesteście?! Co tu się dzieję?! - Zapytał, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Jak to kim jestem?! - Zapytał.
-Już trzeci raz to się dzieję. - Powiedział.
-Ale co?! Eddie! - Krzyknęłam.
-Wtedy najpierw pod prysznicem, widziałem was i ty też tam byłaś, potem śniły mi się różne rzeczy i teraz to! - Krzyknął. -Co się tu dzieję?! - Krzyknął.
-Nie krzycz na mnie! - Krzyknęłam i siadłam po turecku ze spuszczoną głową.
-No, przepraszam. Przepraszam, nie będę na ciebie już więcej krzyczeć, ale ja nie wiem co tu się dzieję?! - Powiedział.
-Wszystko ci powiem, ale najpierw powiedz co widziałeś?! - Powiedziałam, a on przytaknął i zaczął mi opowiadać.
-Widziałem, Ciebie, Amber, Alfiego, Fabiana i Ninę. Siedzieliście tu i mieliście jakieś przedmioty, nie wiem po co to wam było. Widziałem też was w jakimś ... gabinecie i tunelach. Widziałem też jakby psią gębę, ale taką jakby maskę. - Powiedział.
-Dlaczego ty?! - Zadałam sobie pytanie, na głos.
-Powiesz mi co tu się dzieję?! - Zapytał.
-Posłuchaj, nie mogę ci tego powiedzieć, trzyma mnie przysięga, której nie mogę złamać. - Powiedziałam patrząc na niego.
-Jaka znowu przysięga?! - Zapytał.
-Posłuchaj, wszystkiego się dowiesz, ale w swoim czasie. - Powiedziałam.
-Ale ja chce teraz. - Powiedział.
-Nie mogę. Okey?! Nie mogę, bo wtedy ich zdradzę i zostanę wywalona. - Powiedziałam.
-Z czego wywalona?! - Zapytał.
-Eddie, proszę nie interesuj się tym. - Powiedziałam.
-Jak ja mam się nie interesować, jak śnią mi się dziwne rzeczy ?! - Zaczął nawijać, ale przerwałam mu pocałunkiem, a gdy się od niego oderwałam, to się na mnie dziwnie patrzył.
-Co?! - Zapytałam, najzwyczajniej w świecie.
-Mam pytanie.
-Dajesz.
-Czy ty się bawisz moimi uczuciami?! - Zapytał, a mi się głupio zrobiło.
-Nie, Eddie to ty se wymyśliłeś, że dla mnie to nic nie znaczyło i że miałam to gdzieś. Ale tak nie jest jasne?! - Powiedziałam.
-To jak jest?! - Zapytał.
-No, zależy mi na tobie. - Powiedziałam cicho i spuściłam głowę.
-Mi na tobie też, dlatego mam jeszcze jedno pytanie. - Powiedział.
-Mam nadzieję, że łatwiejsze niż to co było przed chwilą. - Powiedziałam ze spuszczoną głową, a ten się zaśmiał.
-Skoro tobie zależy na mnie, a mi na tobie. To ... to zostaniesz moją dziewczyną?! - Wypowiedział się, a mnie zatkało. Niby mi na nim zależy, ale ja i związek?! To raczej nie dla mnie.
-Ymmm... - Jąkałam się.
-Nie chcesz?! - Zapytał.
-Nie, ze nie chcę, tylko ja ci mówiłam. Nie miałam jeszcze chłopaka i nie będę wiedziała jak się zachować. - Mówiłam mu wszystko całkiem szczerze.
-Ten pierwszy związek musisz kiedyś przeżyć, a co do zachowania się to?! Mi wystarczy, że będziesz taka jaka jesteś?! No, tylko będziesz moja i nikt nie będzie mógł cię ruszyć. - Powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Serio?! Tylko tyle ci wystarczy?! - Zapytałam z uśmiechem.
-Wiesz, no narzekać nie będę, gdy mnie pocałujesz czy przytulisz. - Powiedział to ze swoja uwodzicielską miną, a ja się zaśmiałam.
-Dobra, ale jeden warunek. - Powiedziałam.
-Będzie ze mną chodzić, po jakimś warunkiem miło. - Powiedział. -No ale jaki to warunek?!
-Będziemy wobec siebie całkiem szczerzy. - Powiedziałam, a ten się uśmiechnął.
-Okey. Obiecuję. - Powiedział, a ja się zbliżyłam do niego i się przytuliłam.
-Miło. - Skomentował i chyba lekko posmutniał.
P.S - Mam nadzieję, ze się podoba?! Nie mam ostatnio weny, no tylko na tym blogu coś mi się udało napisać. Mam nadzieję, że się podoba?! Pisać komy, proszę ... Zależy mi na tym!
Lofficam <3
Gaduła:*
Rozdział jest genialny
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale niee chce mi sie pisac. Ale rozdzial boski :c Przepraszam.
OdpowiedzUsuńBoski rozdział kochana ;*
OdpowiedzUsuńPisz szybko kolejny ;)