sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział13

Eddie;
Po wczorajszym spacerze, już wiem, że Patricia jest ze mną na prawdę, za to jaki ja jestem. Bo przecież nie obchodzi ją to, że mój ojciec to dyrko w naszej szkole. Dla mnie to bardzo dobrze, że to tak przyjęła, teraz tylko jeszcze jedna sprawa?! Jak to powiedzieć innym?! Przecież nie będę tego ukrywać przed wszystkimi, powinienem powiedzieć, to wszystkim, może zaakceptują to tak jak Patricia, a może nie?! Tego nie wiem, ale nie długo się przekonam, muszę im to powiedzieć, bo później będzie tylko gorzej. Ale tylko jak to powiedzieć?!
-Hej, co jest?! - Usłyszałem głos mojej dziewczyny, która właśnie weszła do kuchni.
-Hej. Tak myślę. - Powiedziałem.
-O czym?! - Zapytał.
-Jak im to powiedzieć?! Nie chcę tego ukrywać, bo wiem, że potem będzie tylko gorzej. - Powiedziałem.
-Eddie, normalnie im to powiedz, może Jerome i Alfie, coś będą gadać, ale reszta na pewno normalnie to przyjmie. - Powiedziała.
-Czyli co na śniadaniu im powiedzieć?! - Zapytałem.
-Chodź! - Powiedziała i pociągnęła mnie do salonu, gdzie siedzieli wszyscy.
-Hejka! Ludzie, Eddie wam chce coś powiedzieć. - Powiedziała Patricia.
-Siemka. Co jest?! - Zapytał Fabian.
-No, bo jest coś czego wy o mnie nie wiecie?! A jednak wolę, żebyście się tego ode mnie dowiedzieli, niż od kogoś innego. - Powiedziałem.
-No dajesz. - Powiedziała Amber. Czułem jak Patricia złapała mnie za rękę.
-No, bo mój ojciec tu w szkole uczy. - Zacząłem, a wszyscy dziwnie się gapili. -I to jest Sweet. - Dokończyłem, a wszyscy dziwnie się na mnie gapili.
-Fajnie, że nam powiedziałeś. - Powiedział Fabian i przybił z nim piątkę.
-Nom, spoko przecież to nic nie zmienia. - Powiedziała Amber.
Czyli wszystko jest okey, na szczęście nie chciałem aby coś się popsuło między nami wszystkimi, no i przynajmniej nie zostałem wyśmiany, a Patricia mnie wspierała w małym stopniu, ale zawsze w jakimś.
-Chodź Eddie, idziemy do pokoju. - Powiedziała.
-Po co?! - Zapytałem.
-Pooglądamy jakiś film. - Powiedziałam.
-Okey. - Powiedział i oboje skierowaliśmy się do jego pokoju. Gdy tylko weszliśmy to ja położyłam się na łóżko, a Eddie się na mnie patrzył.
-No co?! Dajesz laptopa. - Powiedziałam.
-Jednak nie mam ochoty na film. - Powiedział i położył się koło mnie.
-A niby na co masz ochotę?! - Zapytałam.
-Hmmm..?!  Wiesz.. - Zaczął. Powoli się do mnie przysunął i zaczął mnie całować, a jego ręka powędrowała na moją nogę, a po woli zaczęła wędrować coraz wyżej i wyżej, aż wreszcie się znalazła na moim udzie.
 Eddie nagle znalazł się na mnie, zaczął mnie coraz namiętniej całować. Jego ręce znalazły się na moich biodrach, a ja objęłam jego twarz. Całowaliśmy się bardzo czule i namiętnie, Eddie był bardzo delikatny, a ja po prostu odwzajemniałam jego pocałunki.

P.S. - Sorry, że tak krótki i przepraszam za taką długo nie obecność.
Sorry, że taki krótki jeszcze raz, ale dodawałam na trzy blogi opowiadania.

Gaduła;*

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 12

Patricia;
Po 30minutach Ja i Eddie byliśmy przepytani od Stóp do Głów, chodź i tak na żadne pytanie nie odpowiedzieliśmy, tylko się śmialiśmy. No, bez przesady to chyba nasza sprawa. przecież nie będę mówić im o naszym związku, który trwa zaledwie godzinę.
-No, weźcie powiedźcie coś?! - Powiedziała Amber.
-Amber, co ja mam ci powiedzieć, nasz związek trwa zaledwie godzinę. - Powiedziałam.
-Właściwie to godzinę i sześć minut. - Powiedział Eddie, zerkając na telefon.
-Oooooo... - Zaczęły piszczeć dziewczyny.
-Eddie?! - Zaczęłam.
-Tak?!
-Chodź na spacer. - Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę, do wyjścia od domu, bo już nie miałam zamiaru słuchać ich i tego wszystkiego. Ciągle ciągnęli jeden i ten sam, temat. Ale na szczęście wyciągnęłam go na spacer, przynajmniej jeden plus.
Gdy tylko wyszliśmy z domu, to Eddie mnie złapał za rękę, trochę było to dziwne, ale przyjemne. Szliśmy razem i ja cały czas gadałam, a ten słuchał, no tak mi się wydawało, bo na prawdę ten debil mnie nie słuchał.
-Eddie! Słuchasz mnie?! - Zapytałam.
-Szczerze to nie. - Powiedział.
-Dzięki za szczerość. - Powiedziałam.
-Słuchaj, bo mnie dręczy jedna, sprawa. Bo chciałaś, żebyśmy byli wobec siebie szczerzy, więc muszę ci coś powiedzieć. - Zaczął gadkę.
-To, mów. - Powiedziałam.
-Tylko nie za bardzo wiem jak. - Powiedział.
-Dawaj prosto z mostu. - Powiedziałam.
-No, bo muszę ci powiedzieć, że ....

Joy;
Nie mogę uwierzyć, że Eddie i Patricia są razem. Może i mają takie same zainteresowania i hobby i w ogóle. Ale para powinna się dopełniać, a nie być taka sama, bo wtedy to nie ma sensu?! Zresztą, oni przecież, no przecież .... pasują do siebie. Ale tylko pod względem charakteru, ale nie pod względem związku.  No przecież, ja i Eddie byśmy się dopełniali, bylibyśmy parą idealną. No, ale jednak on jest z moją przyjaciółką i nie mogę tak jej odpić chłopaka. To było by nie stosowne, poczekam aż któreś z nich się potknie i wtedy ja wkroczę. Może wtedy wreszcie, on zobaczy, że jestem super i że jesteśmy dla siebie stworzeni.

Patrcia;
Eddie, jakoś nie śpieszył się z tą wiadomością, żeby mi powiedzieć, cały czas się jąkał.
-Eddie, powiedz prosto z mostu! - Powiedziałam.
-Sweet, to mój Ojciec! - Powiedział na jednym oddechu. A mnie, aż zatkało, puściłam rękę Eddiego i oparłam się o jedno z najbliższych drzew.
-Wiedziałem, że tak będzie. Mogłem ci nie mówić. - Powiedział. Odwrócił się i skierował w stronę domu.
-Czekaj! - Krzyknęłam i pobiegłam za nim.
-Po co?! Wiedziałem jaka będzie twoja reakcja?! Wiedziałem, że mnie od razu odrzucisz, bo przecież jesten synem dyrka, a to obciach. - Powiedział Eddie.
-Oj! Chyba jeszcze mnie dobrze nie znasz. - Powiedziałam. -Przecież, to nie z nim chodzę tylko z tobą. Mi to nie przeszkadza.
-Serio?! - Zapytał.
-Tak, serio. - Powiedziałam i złożyłam pocałunek na jego ustach.




P.S. - Sorry, że tak dłuuugo czekaliście i że tak dłuuugo nie było.

Gaduła;*

środa, 14 stycznia 2015

Wiadomości!

Siemaneczo:*
Tutaj Gaduła:* Słuchajcie, przepraszam, że tak rzadko dodaję posty, ale miałam dużo nauki, teraz jest koniec semestru, więc wiecie nauczyciele nieźle jadą z ta nauką. Ale już się to skończyło, więc już będą częściej! Chodź jutro mam trening, a w piątek mam zawody, więc zobaczę jak to będzie, postaram się napisać. Bo tak na prawdę już połowę mam i jeszcze wystarczy dopisać drugą co zajmie mi z 30min. Więc postaram się dopisać jutro lub pojutrze, chodź też nie wiem. Bo w piątek mam Zawody i URODZINKI! :D
Więc, będę miała super, urodzinki i spędzę je na zawodach :(
No nic, takie życie.
Dobra, ne będę się rozpisywać. Nie długo dokończę i wstawię nexta. :D

Gaduła;*

sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 11

Patricia;
Wracałam razem z Eddiem, z naszego po śniadaniowego spacerku, powiem szczerze, że bardzo on nam się udał. Jednak tylko to mnie martwi, że Eddiemu śnią się dziwne rzeczy i to jeszcze te, które się już dawno wydarzyły i już nie mają znaczenia. Ale co ja mam zrobić, no oprócz tego, ze muszę pogadać z Sibuną, bo przecież tak tego nie zostawię, no bo nie mogę?!
Właśnie razem z Eddiem, doszliśmy do drzwi domu, a Eddie nagle się zatrzymał i stanął na przeciwko mnie.
-Co jest?! - Zapytałam.
-Mam do ciebie prośbę, nie mów nikomu o tych snach i tym wszystkim, Okey?! - Zapytał.
-Ale Eddie... - Zaczęłam.
-Nie, nie mów. Nie wiem co tu się dzieję, ale chce żebyś mi powiedziała, a jak nie to sam do tego dojdę. - Powiedział.
-Okey, powiem ci i nikomu nie powiem. Ale masz mi wszystko mówić i pomogę ci. - Powiedziałam.
-Okey. - Powiedział i pocałował mnie w policzek. Razem weszliśmy do środka i od razu poszliśmy do salonu, gadając i się śmiejąc.
-Pogodzeni?! - Zapytała Amber.
-I znów się przyjaźnicie i wszystko jest okey?! - Zapytała Nina.
-Tak, prawie się przyjaźnimy. - Powiedział Eddie i mnie objął od tyłu, a potem dostałam całusa, którego odwzajemniłam. A potem się uśmiechnęliśmy do siebie. 
-AAAAAAAAAAAAA! Jesteście razem. - Krzyknęła Amber.
-On, cię całkiem zmienił Trixi. - Powiedział Jerome, przechodząc koło mnie i wyszedł.
-Nie przejmujcie się nim. - Powiedziała Mara.
-Czekajcie, Eddrcia?! Pedrcia?! Peddie! Tak! PEDDIE! - Krzyknęła Amber.
-Co?! - Zapytał Eddie.
-Jesteście Peddie, tak jak Fabina, Amfie czy Jara. - Powiedziała - Tak wiem, mam ten mózg by łączyć imiona.
-O co jej chodzi?! - Zapytał Eddie.
-Wzięła twoje imię i moje i złączyła to w jedno. - Powiedziałam.
-Aham. PEDDIE! Ładnie! - Powiedział Eddie.
-Może być. - Powiedziałam.
-Ale jak?! Kiedy?! JAK?! - Krzyczała Amber.
-Tylko, nie to proszę. - Powiedziałam.
-Chodź idziemy stąd. - Powiedział Eddie.
-Co?! Gdzie?! Macie mi tu wszystko opowiedzieć! - Krzyknęła Amber, ale my razem już byliśmy w kuchni.
-Wariatka z niej. - Skomentował Eddie.
-Tak, spokojnie, jeszcze nie raz się będzie dopytywać.
-To ja ci współczuję nocy. - Powiedział Eddie i złapał mnie za ręce, przyciągnął mnie powoli do siebie, a sam oparł się o blad. Gdy byłam przy nim, to położyłam ręce mu na klacie, a on objął mnie w pasie. Lekko musnęłam mu usta, a potem oplotłam ręce wokół jego szyi i powoli się do niego przytuliłam.
-Wszystko Okey?! - Zapytał.
-Tak, a co nie mogę się przytulić?! - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Możesz, do mnie możesz i to zawsze. - Powiedział.
-Do ciebie?! A do innych?! - Zapytałam patrząc mu w oczy.
-Jeśli to dziewczyna to tak, a jeśli chłopak to nie. - Powiedział.
-Ej! Jeszcze czego. - Powiedziałam i się zaśmiałam.
-No, co jesteś tylko i wyłącznie moja Kochanie i niech ktoś cię tknie, a pożałuje. - Powiedział Eddie z uśmiechem, a ja musnęłam lekko jego usta.
-Głupek. - Skomentowałam jeszcze jego poprzednie słowa.
-Ah. Dziękuję, za te miłe słowa. - Powiedział i oboje się zaśmialiśmy. 
-Dobra, ja idę do pokoju. - Powiedziałam.
-Czemu?! - Zapytał.
-Zaraz wracam. - Powiedziałam, pocałowałam go w policzek i poszłam na górę. Gdy tylko weszłam do pokoju, to zobaczyłam zapłakaną Joy. Od razu do niej podbiegłam i usiadłam koło niej.
-Ej! Joy co się dzieję?! - Zapytałam.
-Ty już powinnaś wiedzieć! Jak mogłaś mi to zrobić?! - Krzyczała.
-O co ci chodzi?! - Zapytałam.
-O Eddiego! Dobrze wiesz, że się w nim zakochałam. Prosiłam cię abyś z nim rozmawiała o mnie, a nie żebyś go w sobie rozkochała. - Powiedziała.
-Właściwie, to on mnie rozkochał w sobie. Powiedział, że on się we mnie zakochał jeszcze na wakacjach. - Powiedziałam.
-No i co?! - Krzyknęła. -To ja powinnam być na twoim miejscu, a ty mi go zabrałaś. Jak mogłaś?! Jesteśmy przyjaciółkami?! - Powiedziała.
-No właśnie jesteśmy przyjaciółkami i powinnaś się cieszyć razem ze mną, że znalazłam sobie chłopaka. A nie krzyczeć na mnie i chcieć mi go zabrać. - Powiedziałam. Wstałam z jej łóżka i rzuciłam się na swoje, kładąc głowę w poduszkę. Nie wiedziałam co robić?! nie chcę stracić przyjaciółki, ale też nie chcę stracić Eddiego. Dopiero co zaczęliśmy chodzić i co teraz mam go rzucić, bo Joy się na mnie obraża?! Nie, nie zrobię tego, niech się obraża, ale ja z nim nie zerwę. Nie ma mowy, niech się stara i robi co chce, ale ja tego nie zrobię.
Powoli wstałam z łóżka i zeszłam na dół, tam wszyscy siedzieli w salonie i widać było, że przepytują Eddiego.
-Jest! Przyszłaś. - Powiedział Eddie z uradowaną miną.
-Co jest?! - Zapytałam.
-Torturują mnie tu. - Powiedział Eddie, a ja się zaśmiałam, siadając koło niego.
-Jak?! - Zapytałam się, a Eddie mnie objął. Trochę dziwnie się czułam, nie że źle tylko, jeszcze tak jakoś nigdy tego nie doświadczyłam, no ale muszę się zacząć przyzwyczajać. Mam nadzieję, że Eddie wie, że ja chcę powoli rozwijać ten związek, bo jak nie to będę musiała mu to powiedzieć, tylko jak on na to zareaguje?!
-Przepytują mnie. - Odpowiedział, mój chłopak. Jak to fajnie brzmi "mój chłopak"

P.S. - To tyle, jak na razie, gdyż ponieważ, jest mało komów i wejść, z czego bardzo mi smutno, mam nadzieję, że będzie więcej. :D

Gaduła;*









sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 10

Patricia;
Od tamtej pory, gdy pocałowałam Eddiego, a on odwzajemnił pocałunek, to w ogóle nie gadamy, jakoś tak się teraz trochę wstydzę, bo co mam mu powiedzieć?! Zresztą nawet nie jesteśmy razem, po tym wszystkim, a przecież całowaliśmy się już dwa razy. Zresztą to dla niego pewnie nic nie znaczyło, chodź powiedział mi, że mu na mnie zależy z czego bardzo się cieszę.
Teraz właśnie idę sobie na śniadanko, które jest teraz o 10, bo jeszcze mamy wolne, po tym "wypadku" Alfiego. Idę, no i jak zwykle gapię się w telefon i przeglądam różne rzeczy i jak na moje nieszczęście, potknęłam się na przedostatnim schodku i zaczęłam lecieć.
-Gaduło! - Usłyszałam krzyk Eddiego, a po chwili mnie złapał i trzymał na rękach, a ja oplotłam ręce wokół jego szyi i się uśmiechnęłam.
-Ty chyba lubisz, jak cię ratuję i noszę na rękach. - Powiedział i się uśmiechnął.
-Nie pochlebiaj sobie. - Powiedziałam i razem się zaśmialiśmy.
-A w ogóle to gdzie się wybierasz?! - Zapytał.
-Na śniadanie. - Powiedziałam i odwróciłam wzrok, bo już nie mogłam na niego patrzeć.
-Może spacer po śniadaniu?! Pogadamy?! Co?! - Zapytał, dalej trzymając mnie na rękach.
-Czemu nie. - Odpowiedziałam.
-Okey, to teraz na śniadanie. - Powiedział.
-A masz zamiar mnie odstawić?! - Zapytałam.
-No, co ty?! Jeszcze znowu się przewrócisz i co wtedy?! Zaniosę cię tam. - Powiedział, a ja się zaśmiałam. Powoli zaczął iść w stronę jadalni, a ja cały czas się śmiałam. Gdy wreszcie doszliśmy to wszyscy się na nas dziwnie gapili z czego ja cały czas się śmiałam. Eddie powoli zaniósł mnie na miejsce, gdzie ja usiadłam, a po chwili usiadł na krześle obok mnie.
-A wy co?! Zakochani?! - Zapytał Jerome.
-Gaduła, jest niezdarą i się przewróciła, a ja jako dżentelmen złapałem ją. - Odezwał się Eddie.
-Taa... Tobie daleko do dżentelmena - Zaśmiał się Jerome.
-Ale na pewno bliżej niż tobie. - Powiedziałam, a wszyscy się zaśmiali.
-Trixi! Zmieniłaś się i to przez niego, jesteś teraz inna. Nigdy wcześniej nie dawałaś się tknąć chłopakowi, ani zagadać żadnemu do siebie, a teraz?! - Powiedział Jerome i wyszedł, a ja posmutniałam.
-Moim zdaniem jesteś wciąż taka sam. - Powiedział Alfie.
-Moim też, tylko po prostu jesteś ... jakby to powiedzieć miła. - Powiedział Fabian, ale mi to nie po prawiło humoru. -Oczywiście miła dla Eddiego, bo dla nas dalej jesteś jak byłaś, a Jerome przesadza. - Dopowiedział, a ja się uśmiechnęłam.
-Czuję się taki ... wyróżniony. Gaduła dla mnie miła. Heh. - Powiedział Eddie i się uśmiechnął, a ja się zaśmiałam. Wszyscy gadaliśmy, śmialiśmy się, no i jedliśmy, a po pół godziny skończyliśmy ucztowanie. No i po śniadaniu poszłam z Eddiem na spacer, to on prowadził mnie w jakieś miejsce, nie wiem nawet gdzie, ale znałam tą drogę. Szliśmy i nic nie mówiliśmy.
-To powiesz coś?! - Zapytał.
-A co chcesz, usłyszeć?! - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Wiesz, miło by pogadać, o tamtej sprawie. - Powiedział nie patrząc na mnie.
-Masz na myśli, to że się całowaliśmy?! - Zapytałam, a ten przytaknął.
-Taa... Ale co ja mam ci powiedzieć?! - Zapytałam.
-No, wiesz to ty mnie pocałowałaś. - Powiedział, a ja się zatrzymałam.
-Ty pierwszy mnie pocałowałeś, wiec pierwszy się wypowiedz - Powiedziałam i go wyprzedziłam.
-Ale co ja mam ci powiedzieć?! No, podobało mi się to i to bardzo. - Powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
-Taa... Mi też. - Powiedziałam, a Eddie znowu znalazł się przede mną i prowadził.
-Ale widzę, że ty to masz gdzieś?! W ogóle cię to nie obchodzi?! Dla ciebie to nic nie znaczyło! - Powiedział, a ja chciałam zaprzeczyć. -Jesteś jak tamte dziewczyny. - Powiedział i się zatrzymał, patrząc na miejsce w którym się znaleźliśmy. Było to Wypalone Drzewo, jak on tu doszedł?! Przecież tylko Sibuna o tym wie?! Chciałam mu jeszcze wytłumaczyć, to z tym pocałunkiem, ale bardzo mnie ciekawiło, skąd on zna to miejsce i drogę do niego.
-Jak ty tu doszedłeś?! - Zapytałam.
-Nie wiem, jakoś szedłem i doszedłem. - Powiedział. No, ale to nie jest łatwa droga, co on sobie myśli.
-Znasz to miejsce?! - Zapytałam, bo n dziwnie na nie patrzył.
-Tak, śniło mi się ono. - Powiedział. Ale przecież to jest miejsce spotkań Sibuny, gdy jeszcze Sibuna była, skąd Eddie może o tym wiedzieć?! A jeśli to jakiś znak, żeby go przyjąć do Sibuny?! Ale to nie możliwe, tylko jak on tu doszedł?!
-Eddie, chodźmy stąd. - Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę, ale on się wyrwał.
-Nie. - Powiedział i podszedł do największego drzewa.
-Eddie, proszę cię, chodźmy stąd. - Cały czas do niego to mówiłam, ale on mnie nie słuchał, stał przed tym głupim drzewem i nagle położył na nim rękę i zamknął oczy. Nie wiedziałam co robić, powoli do niego podeszłam, jednak on po chwili odskoczył i się przewrócił, a ja od razu do niego podbiegłam i przy nim przykucnęłam.
-Eddie?! Nic ci nie jest?! - Zapytałam.
-Kim ty jesteś?! - Zapytał. -Kim wy wszyscy jesteście?! Co tu się dzieję?! - Zapytał, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Jak to kim jestem?! - Zapytał.
-Już trzeci raz to się dzieję. - Powiedział.
-Ale co?! Eddie! - Krzyknęłam.
-Wtedy najpierw pod prysznicem, widziałem was i ty też tam byłaś, potem śniły mi się różne rzeczy i teraz to! - Krzyknął. -Co się tu dzieję?! - Krzyknął.
-Nie krzycz na mnie! - Krzyknęłam i siadłam po turecku ze spuszczoną głową.
-No, przepraszam. Przepraszam, nie będę na ciebie już więcej krzyczeć, ale ja nie wiem co tu się dzieję?! - Powiedział.
-Wszystko ci powiem, ale najpierw powiedz co widziałeś?! - Powiedziałam, a on przytaknął i zaczął mi opowiadać.
-Widziałem, Ciebie, Amber, Alfiego, Fabiana i Ninę. Siedzieliście tu i mieliście jakieś przedmioty, nie wiem po co to wam było. Widziałem też was w jakimś ... gabinecie i tunelach. Widziałem też jakby psią gębę, ale taką jakby maskę. - Powiedział.
-Dlaczego ty?! - Zadałam sobie pytanie, na głos.
-Powiesz mi co tu się dzieję?! - Zapytał.
-Posłuchaj, nie mogę ci tego powiedzieć, trzyma mnie przysięga, której nie mogę złamać. - Powiedziałam patrząc na niego.
-Jaka znowu przysięga?! - Zapytał.
-Posłuchaj, wszystkiego się dowiesz, ale w swoim czasie. - Powiedziałam.
-Ale ja chce teraz. - Powiedział.
-Nie mogę. Okey?! Nie mogę, bo wtedy ich zdradzę i zostanę wywalona. - Powiedziałam.
-Z czego wywalona?! - Zapytał.
-Eddie, proszę nie interesuj się tym. - Powiedziałam.
-Jak ja mam się nie interesować, jak śnią mi się dziwne rzeczy ?! - Zaczął nawijać, ale przerwałam mu pocałunkiem, a gdy się od niego oderwałam, to się na mnie dziwnie patrzył.
-Co?! - Zapytałam, najzwyczajniej w świecie.
-Mam pytanie.
-Dajesz.
-Czy ty się bawisz moimi uczuciami?! - Zapytał, a mi się głupio zrobiło.
-Nie, Eddie to ty se wymyśliłeś, że dla mnie to nic nie znaczyło i że miałam to gdzieś. Ale tak nie jest jasne?! - Powiedziałam.
-To jak jest?! - Zapytał.
-No, zależy mi na tobie. - Powiedziałam cicho i spuściłam głowę.
-Mi na tobie też, dlatego mam jeszcze jedno pytanie. - Powiedział.
-Mam nadzieję, że łatwiejsze niż to co było przed chwilą. - Powiedziałam ze spuszczoną głową, a ten się zaśmiał.
-Skoro tobie zależy na mnie, a mi na tobie. To ... to zostaniesz moją dziewczyną?! - Wypowiedział się, a mnie zatkało. Niby mi na nim zależy, ale ja i związek?! To raczej nie dla mnie.
-Ymmm... - Jąkałam się.
-Nie chcesz?! - Zapytał.
-Nie, ze nie chcę, tylko ja ci mówiłam. Nie miałam jeszcze chłopaka i nie będę wiedziała jak się zachować. - Mówiłam mu wszystko całkiem szczerze.
-Ten pierwszy związek musisz kiedyś przeżyć, a co do zachowania się to?! Mi wystarczy, że będziesz taka jaka jesteś?! No, tylko będziesz moja i nikt nie będzie mógł cię ruszyć. - Powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Serio?! Tylko tyle ci wystarczy?! - Zapytałam z uśmiechem.
-Wiesz, no narzekać nie będę, gdy mnie pocałujesz czy przytulisz. - Powiedział to ze swoja uwodzicielską miną, a ja się zaśmiałam.
-Dobra, ale jeden warunek. - Powiedziałam.
-Będzie ze mną chodzić, po jakimś warunkiem miło. - Powiedział. -No ale jaki to warunek?!
-Będziemy wobec siebie całkiem szczerzy. - Powiedziałam, a ten się uśmiechnął.
-Okey. Obiecuję. - Powiedział, a ja się zbliżyłam do niego i się przytuliłam.
-Miło. - Skomentował i chyba lekko posmutniał.


P.S - Mam nadzieję, ze się podoba?! Nie mam ostatnio weny, no tylko na tym blogu coś mi się udało napisać. Mam nadzieję, że się podoba?! Pisać komy, proszę ... Zależy mi na tym!

Lofficam <3

Gaduła:*