piątek, 17 października 2014

Rozdział 3

Eddie;
Joy, była taka miła i pomogła mi odnaleźć klasę, a także pokazała mi gdzie są poszczególne klasy, no i pokazała mi moją szafkę. Jest bardzo miła, przyjazna i taka zawsze wesoła, dziwię się, że człowiek, może być taki wesoły codziennie. No ale?! Razem z Joy poszedłem do klasy, gdzie miała odbyć się pierwsza lekcja - Chemia. Joy mówiła mi, że pan od Chemii jest spoko. I taką mam nadzieję, bo niech sobie facet nie myśli, że ja będę się starał na jego lekcjach. Gdy weszliśmy do sali, to zobaczyłem pięć okrągłych stołów, do których było po pięć-sześć krzeseł. Po prostu super?! I gdzie ja teraz usiądę, w normalnej klasie to bym usiadł w ostatniej ławce jak zawsze, a teraz?! Muszę obok kogoś usiąść. Joy od razu poleciała i usiadła koło Fabiana, no i niestety nie było u nich w stoliku więcej miejsc. Stałem przy wejściu i głupio się gapiłem na klasę, nagle Patricia do mnie podeszła, złapała za rękę i pociągnęła do swojego stolika. Gdy trzymała mnie za rękę to poczułem takie miłe dreszcze.
-Siadaj. - Powiedziała i siadła na swoje miejsce, a ja usiadłem koło niej.
-Dzięki. - Powiedziałem.
-Taa...! Jesteś Amerykaninem. - Bardziej stwierdziła, niż zapytała.
-No. - Wymruczałem.
-To zapamiętaj sobie, nigdy więcej, takich akcji, bo zaczną ciebie obgadywać. Jeśli chcesz przeżyć w tej szkole, to lepiej nie miewaj, więcej takich akcji, bo będą uważać ciebie za mięczaka.  - Powiedziała.
-Co za pocieszenie. - Powiedziałem z ironią. -Tylko wiesz, ja nie za bardzo mam z kim siedzieć.
-Na Chemii, możesz tu, a potem to raczej sobie poradzisz. - Powiedziała.
-Mam taką nadzieję. - Powiedziałem, chodź bardzo w to wątpiłem. Patricia, mówiła to wszystko z taką obojętnością, ciekawe w ogóle czemu mi pomagała?! Przecież, podobno ona wita tu nowych dość ostro, a mi jak na razie nic nie zrobiła, no właśnie jak na razie. Trochę to dziwne, bo z tego co mi Joy, opowiadała, po drodze do szkoły, to Patricia jest wredna, złośliwa, oschła i nienawidzi nowych, a teraz jakoś mi pomogła i w ogóle tak jakoś. Może to przez to, że jestem jej sąsiadem i chce mi pomóc, chodź wątpię w to. Może po prostu jej się spytać czemu mi pomaga?! Tak! To najlepszy pomysł.
-Czemu mi pomogłaś?! - Zapytałem cicho.
-Bo nie chcę, żebyś wyszedł na debila. - Powiedziała.
-Z tego co mi mówiła Joy, to właśnie chcesz, zrobić z nowego Debila?! - Powiedziałem patrząc na nią.
-Taaa... Ale .. - Zaczęła.
-No, ale...?!
-Ale, nie z ciebie.
-Och! Czuję się zaszczycony, Gaduło. - Powiedziałem.
-Że jak mnie nazwałeś?! - Prawie, że krzyknęła.
-Gaduła?! Wiesz, strasznie dużo gadasz, dziś rano to ci się buzia nie zamykała. - Powiedziałem z wielkim uśmiechem. - No, ale nie zbaczajmy z tematu?! Czemu mi pomogłaś?!
-Po 1. Nigdy więcej tak na mnie nie mów Skunksie. Po 2. Pomogłam ci, żebyś pierwszego dnia nie wyszedł na Debila. I teraz wiem, że popełniłam błąd. - Krzyknęła.
-Panno Williamson proszę o spokój. - Podniósł głos, nauczyciel, który właśnie wchodził do klasy, gdy na niego spojrzałem to już wiedziałem, że to właśnie ON to MÓJ OJCIEC!
-Też się za panem stęskniłam. - Powiedziała Patricia, ze sztucznym uśmiechem.
-No, nic. Witam was w nowym roku szkolnym. Jak już widzicie, doszedł do naszej szkoły jeden nowy uczeń. - Powiedział.
-Zajebiście. - Powiedziałem cicho i usłyszałem cichy śmiech Patrici.
-Jest To Eddison Miller z Ameryki, mam nadzieję, że go miło przywitacie. - Powiedział, a wszyscy zaczęli bić brawo.
-Tak na przyszłość, proszę pana. To jestem Eddie. - Powiedziałem, a Jerom, Alfie i Patricia się zaśmiali.
-Proszę zapisać temat. "Lekcja organizacyjna. Zapoznanie się z regulaminem szkoły i regulaminem pracowni Chemicznej." - Powiedział, jakby nie słyszał mojej uwagi, a wszyscy zaczęli pisać, temat. A po chwili Sweet zaczął czytać nam regulamin i mówić o wszystkim co niby jest ważne.

 ~*~*~
Gdy skończyły się lekcję, to każdy się spakował i zaczął powoli wracać do domu. Szedłem sam, gdy nagle ktoś do mnie dobiegł, była to Joy, stanęła koło mnie i szeroko się uśmiechnęła.
-Hej! I jak pierwszy dzień w szkole?! - Zapytała.
-Hej. No wiesz, nie jest źle. - Powiedziałem.
-A co ktoś dał ci w kość?! - Zapytała.
-No wiesz, Gadułą nie jest za miła. - Powiedziałem, i lekko się zaśmiałem.
-Gaduła?! - Zapytała ze zdziwieniem.
-Patricia. - Powiedziałem, a ta się lekko uśmiechnęła.
-Dobra, to chodź na obiad. - Powiedziała i przyśpieszyliśmy kroku. Po 10min. byliśmy w domu, Joy rzuciła torbę na krzesło stojące w holu, a raczej fotel i poszła do jadalni. Ja jednak poszedłem do pokoju, odłożyłem torbę i przebrałem się, a gdy byłem gotowy to poszedłem na obiad. Gdy wszedłem do Jadalni to wszędzie latało, jedzenie. Alffie i Jerom przeciwko Gadule.
-No bez jaj, ja jestem głodny. - Powiedziałem i podszedłem do Gaduły, koło której stała miska z spaghetti. Gdy byłem już koło niej i miałem zamiar zjeść trochę spaghetti to dostałem ciastem w twarz.
-Uuuuu.. - Zaczęli buczeć Alffie i Jerom.
-Zabiję. - Powiedziałem i rzuciłem tym spaghetti w nich, a wtedy oni ucichli, a Gaduła zaczęła się śmiać. A po chwili znów zaczęliśmy się rzucać jedzeniem. Ja i Gaduła kontra Alffie i Jerom. Zabawa trwałą by dłużej, gdyby nie to, że do jadalni wszedł Victor.
-Dość! Do szeregu! - Krzyknął, a my stanęliśmy przed nim.
-Kto to zaczął?! - Zapytał.
-To oni. - Powiedziałem równo z Patricią wskazując na Alffiego i Jeroma, ale ich już nie było.
-Oboje kara, codziennie roboty domowe, aż do odwołania. - Krzyknął.
-No chyba to są jakieś jaja.  - Powiedziałem.
-A zaczniecie od tego, ze tu posprzątacie. - Powiedział i wyszedł z jadalni.
-To są jakieś jaja, w jakim domu, uczniowie sprzątają?! - Powiedziałem.
-W tym domu. Przyzwyczaisz się, a jeśli będziesz się kolegował z Alffiem i Jeromem to będziesz miał tak codziennie. - Powiedziała.
-No i chyba z tobą też. - Powiedziałem.
-HA! HA! - Zaczęła mnie przedrzeźniać i poszła do kuchni.

P.S. - Dziś taki krótki i bez sensu, ale liczę na komy, więcej niż ostatnio mini 4komy.

Gaduła;*



7 komentarzy:

  1. Szkoda, że troche krotszy. Ale zawsze to i tak dobre :D A tak w ogóle to rodział GENIALNY! :) Bitwa na jedzenie :D. Już sobie to wyobrażam :D Czekam jednak aż Patricia obleje czymś Eddie`go. :) Taka już tradycja :D Czekam na następny ;)
    Nie przejmuj się ilością komentarzy ;) Ja też dopiero zaczęłam i jak na razie nie mam komentarzy pod nowym rodziałem, który jest na blogu od prawie tygodnia.
    Właśnie, czy mogłabyś wejść, przeczytać i skomentować? :) Byłabym bardzo wdzięczna ;)
    aftertenyearspeddie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siemka;*
      Masz świetny, blog, przeczytałam już twoje rozdziały, jest cudowny, nie powtarzalny, ale kurde, nie mogę skomentować, bo ty chyba zablokowałaś kmentowanie, bo komów nie można dodawać.
      Sprawdź to!
      I dawaj znać kiedy będzie next.

      Usuń
    2. Dziękuje bardzo ^.^
      Już chyba komentarze są odblokowane. Nie wiem co się stało. Musiałam niechacący coś wcisnąć :D Ale chyba już wszystko powinno być dobrze :)

      Usuń
    3. Nie wiem, czemu, ale dalej chyba masz, zablokowane, bo nie mogę dalej dodać koma, nie wiem co się dzieję, musisz to sprawdzić, ale tak w ogóle to super rozdziały, czekam u ciebie na nexta.

      Usuń
  2. Hej ^^
    Opowiadanko suuper =]
    Gaduła miła ;0 ? Ciekawe ...
    Bitwa na JEDZENIE ! Wspólne sprzątanko ^_^ Hm.. a może tak mleko na głowie Eddiego :D
    " Ja i Gaduła […] " To tak pięknie brzmi *o* Chcę kolejny bo głupawki dostaaaje !! Pozdrawiam! Wariatka na wolności z patelnią <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej to ja tu straszę patelnią!! Ale zgadzam się z powyrzszymi komentarzami. Boski ci ten rozdział słońce widzę wyszedł XD oby tak dalej :)

      Usuń
    2. Nie ! To ja tu jestem od patelni ! XD

      Usuń