poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 5

Patricia:
Eddie złapał dwie łopaty i taczkę, a po chwili do mnie podszedł i dał mi jedną z nich, a ja z niechęcią  złapałam przedmiot.  Zaczęliśmy brać ten nawóz i rozrzucać go pod kwiaty, jak na razie obyło się bez wojny i kłótni. Chodź jeszcze wszystko przed nami, bo przecież nie da rady nic nie zmajstrować kiedy jesteśmy we dwójkę.
-Eddie?! - Zaczęłam powoli
-Hmm..? 
-Jak podoba ci się w naszej szkole?!
-No, jest spoko. A czemu się pytasz?
-Tak o.  ... A co ci się tu podoba?! - Ciągnęłam dalej.
-Tak serio to nic. Chodź niektóre dziewczyny to niezłe laski jak na Brytyjki - Zaśmiał się chłopak
-Jakieś konkrety?
-No nie wiem, te z domu Izydy i z domu Hathor. - zastanowił się przez chwilę -Ah! Zapomniałem, jeszcze przecież ty Yacker
-Ha! Ha! Jesteś prze zabawny- przewróciłam teatralnie oczami
-A czemu pytasz?!
-Wpadłeś w oko jednej dziewczynie, więc jestem ciekawa
-Ah! Czy chodzi może o ciebie?!
-Nie, chyba śnisz skunksie
-Szkoda - Powiedział z udawanym smutkiem. Lecz po chwili obydwoje wybuchnęliśmy ogromnym śmiechem
-A nie jesteś ciekaw o jakiej lasce mówię?
-Nie.
-Czemu?!
-Nie obchodzą mnie dziewczyny. - Powiedział.
-WoW! Nie sądziłam, że to od ciebie usłyszę. - Zaśmialiśmy się razem.
-Nie, że wcale mnie nie obchodzą tylko, że wkurza mnie to, że jakieś barbie za mną latają. Jakbym chciał mieć dziewczynę, to bym się starał o którąś, ale o jakąś normalną.
-Czyli jaką?!
-Nie, wiem na przykład ... jak Ty! Normalna, da się pogadać, pożartować, nie obraża się za wszystko, nie przejmuje się makijażem, ubraniami. I jest Spoko, Dziewczyna Idealna. - Powiedział i pojechał z taczką do kwiatów, a ja się chyba zarumieniłam. To było dość słodkie, ale nie mogę tak myśleć, przecież Joy jest w nim zakochana.
-Miło to słyszeć. - Powiedziałam z uśmiechem
-To teraz moja kolej...
-Kolej na co??
-Na pytanie. Więc skoro wiemy co ze mną i dziewczynami to teraz gadaj co z tobą?!
-Ze mną i dziewczynami?? Przyjaźnimy się. Nic więcej. Orientacji nie zmieniłam.
-Haha, wiesz o co mi chodzi. Czu ty nikogo nie masz?? Bo raczej nie wierzę, że za taką dziewczyną jak ty nikt się nie ogląda...
-Oglądać to może i się oglądają ale wolą nie ryzykować. Zresztą chłopacy w naszym wieku raczej gustują w takich laskach jak Amber, a nie w takich wrednych i wygadanych francach jak ja...
-Bez przesady, niektórzy na pewno, by cię zechcieli, ale lepsze pytanie, których ty chcesz?! - Zapytał.
-Heh. Zadajesz trudne pytania. - Powiedziałam lekko się uśmiechając.
-No, weź jaki jest twój ideał?! - Zapytał.
-Nie szukam ideału, bo ideały nie istnieją. - Powiedziałam, a ten się dziwnie na mnie popatrzył.
-Szukam chłopaka, który będzie szczery, będzie mu na mnie zależało. Który będzie mnie rozśmieszał, pocieszał, będzie przy mnie. A co najważniejsze, że nie będzie taki jak inni.
-To znaczy?! - Zapytał.
-Nie będzie taki, że dziewczyna na pocieszenie lub, aby się pochwalić chłopakom, tylko będzie mnie serio traktował. - Powiedziałam.
-Czyli tak wygląda twój ideał?!
-Nie musi być idealny co do joty, bym go Kochała. Wystarczy by ...
- Był. - Dokończył razem ze mną.
-Ta, chciałbym taką dziewczynę, ale każda zawsze odejdzie ode mnie. - Powiedział.
-Dlaczego?! - Zapytałam.
-Bo, zawsze znajdzie jakiegoś przystojniejszego lub bardziej umięśnionego chłopaka ode mnie i do widzenia. - Powiedział.
-Nie wszystkie są takie?! - Powiedziałam.
-Ale jak na razie tylko na takie trafiłem. I teraz wolę być singlem. - Powiedział.
-A dziewczyna, która się w tobie zakochała?!
-To niech się odkocha, chyba, że to ty to Bardzo mi miło. - Powiedział i się zaśmiał. Pewnie powiedział to by wreszcie rozluźnić atmosferę.
-A jeśli powiem ci, że ta dziewczyna, jest gotowa zrobić dla ciebie wszystko?!
-Każda tak na początku mówi i proszę cię, więcej o niej nie gadajmy. - Powiedział i znów pojechał z taczką pod kwiatki.
No i super, Joy chce bym z nim gadała o niej, a ten chce bym już o niej mu nie wspominała. Po prostu się wpakowałam, no i co ja mam powiedzieć Joy?! Że on nie chce mieć dziewczyny, bo już wiele dziewczyn go zraniło?! Przecież  ...  zresztą co ja gadam?! Niech se sama radzi, skoro on nie chce to nie. Nie będę go zmuszać, trochę mi go szkoda. Przecież on nie jest wcale taki zły, a tak dużo dziewczyn go zraniło.
-To co?! Koniec! Idziemy do domu?! Tak śmierdzę, że będę się kąpać chyba z dwie godziny. - Powiedział wyrywając mnie z myśli.
-No, pewnie. Ja też muszę się umyć. - Powiedziałam.
Wracaliśmy razem do domu, nie odzywając się do siebie, chodź miałam wielką chcę zapytać się jego, tak na prawdę czemu nie chce mieć dziewczyny, przecież po porażce powinien się podnieść, a nie całkiem się poddać?! No, ale nie chcę już go bardziej dołować.
-No dajesz, widzę, że się dręczysz. - Powiedział.
-Co?!
-No, powiedz o co chodzi?! - Zapytał.
-Czemu sobie odpuściłeś dziewczyny?! Ale tak serio, no weź, bo raz się
nie udało czy dwa?! - Powiedziałam.
-Nie wyszło i już nigdy więcej nie wyjdzie. - Powiedział.
-Nie powinieneś tak, mówić. Upadłeś to teraz powstań. - Powiedziałam i weszłam do domu.

P.S. - Okey, tutaj taki o rozdział. Nie wiem czy wam sie spodoba czy nie?! Ale proszę o komy.

Gaduła;*